Komisja Europejska mówi stop swobodnemu przepływowi osób? Zła Unia niszczy fundamenty, na których stoi, i wprowadza ograniczenia w podejmowaniu pracy przez obywateli poszczególnych państw członkowskich? Polska Izba Handlu twierdzi, że tak.
Sprawa dotyczy oddelegowania pracowników z firmy do świadczenia pracy w innych państwach członkowskich. Na razie polskie firmy są w uprzywilejowanej pozycji, bo oddelegowując pracownika na krótki okres pracy za granicą, mogą mu odrobinę mniej - bo po polsku - zapłacić. Innymi słowy, wysłana do Francji ekipa polskich monterów instalacji gazowych jest tańsza niż francuska.
»Korporacja to dla nich za mało |
Nowa dyrektywa UE 96/71/EC ma utrudnić oddelegowywanie do pracy na krótki okres (do miesiąca). Przedsiębiorcy nadal będą mogli wysyłać swoich pracowników na zlecenia za granicę, ale będą musieli ich zatrudniać na zasadach obowiązujących na terenie kraju, do którego wyjeżdżają, niezależnie od czasu zatrudnienia. Oddelegowanie na starych zasadach będzie możliwe tylko w sytuacji tzw. wstępnego montażu lub pierwszej instalacji, ale trwających nie dłużej niż 8 dni. Nie dotyczy to prac budowlanych.
Koniec z tanią siłą roboczą
Jeżeli firma instalowała we Francji systemy gazowe, to wysyłając tam pracowników z Polski, musiała zatrudniać ich na zasadach takich jak w kraju zlecenia. Jednak gdy umowa obejmowała również usługi serwisowe, na przykład naprawę, to można było wysłać takiego pracownika na polskich, "tańszych" zasadach. Poprzednia dyrektywa z 1996 roku (96/71/WE) dawała taką możliwość jako odstępstwo od zasady gwarantowania pracownikom świadczeń obowiązujących w kraju zlecenia.
»Praca w Niemczech? Tylko na zmywaku |
Firmy z "tańszych państw UE" wykorzystywały fakt, że w ich krajach koszty zatrudnienia są niższe. Zdobywały przez to przewagę konkurencyjną nad zachodnimi przedsiębiorstwami, które np. mają dużo wyższe wynagrodzenia, inne zasady rozliczenia urlopów itd. Innymi słowy, na krótki czas opłacało się zaangażować małą firmę z Polski do instalacji klimatyzacji. Komisja postanowiła to zwalczyć.
Nowa dyrektywa unijna nie godzi w zasadę swobodnego przepływu pracowników. Doprecyzowuje prawo, które obowiązywało już wcześniej, ale istniała luka umożliwiająca jego obejście. Polak dalej będzie mógł bez przeszkód samodzielnie zatrudnić się we francuskiej firmie czy być oddelegowany za granicę do świadczenia usług innej firmie. Różnica jest taka, że wkrótce w takich sytuacjach zawsze i bezwzględnie będzie go obowiązywało prawo pracy z kraju, w którym realizuje zlecenie.
Kali naprawić kran, Kalemu nie naprawić kranu?
Dla Polaków zmiana jest na niekorzyść, bo wiele naszych firm może stracić źródła dochodu. Jeżeli koszty były najważniejszym powodem zdobycie kontraktu, to stracimy swój główny atut za granicą. Zleceniodawca z innego kraju UE będzie wolał zaangażować rodzimą firmę.
Dyrektywa nie ingeruje w zasadę swobodnego przepływu osób. Zmienia jedynie proces oddelegowywania pracowników, czyli prosty sposób na zdobycie przewagi konkurencyjnej w kraju o wyższych kosztach pracy. Polskie firmy narzekają, ale gdyby to u nas większość kontraktów podbierali Rumuni lub Bułgarzy, to prawdopodobnie wszyscy zgodnym chórem żądalibyśmy zamknięcia granic.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl